niedziela, 9 października 2016

Rozdział 7

-Dzień dobry!- przywitał się uprzejmie siatkarz, ale kobieta nie była już tak uprzejma
-To Twoja sprawka!- wykrzyknęła
-Nie wiem o czym pani mówi.- odpowiedział spokojnie
-To Ty załatwiłeś jej tę pracę?!
Zarówno Magda jak i Paweł popatrzyli zaszokowani na matkę dziewczyny.
-Owszem poleciłem ją trenerowi.- wyjąkał nerwowo nie wiedząc do czego pani Olszewska zmierza
-Widząc w jakim jest stanie?!
-No w jakim jest?!
-Jest niepełnosprawna.
Słowa te zabrzmiały w ustach kobiety niemal jak obelga przez co Magda wzdrygnęła się i zawołała.
-To, że jeżdżę na wózku wcale nie oznacza, że jestem gorsza od innych!
-Posłuchaj mnie ta rozmowa nie ma sensu…- przerwała dziewczynie
-Masz rację.- przyznała sucho Magda
-Po prostu skontaktujesz się z władzami klubu i powiesz, że rezygnujesz z ich propozycji.
-Że co proszę?!
-Nie słyszałaś?!-warknęła kobieta odchodząc, ale dziewczyna ją zatrzymała
-Doskonale słyszałam co powiedziałaś, ale nie mogę uwierzyć, że mi to robisz.
-Robię to co jest dla Ciebie najlepsze. Jeszcze mi kiedyś za to podziękujesz.
-Niby za co miałabym Ci podziękować. Chcesz, żebym skończyła tak samo jak Ty. Ugrzęzła na całe życie w pracy, której nienawidzę?!
-Ja w przeciwieństwie do Ciebie potrafię docenić to co rodzice zrobili dla mnie!- odparowała Teresa
-Kiedyś były inne czasy!- Magda szła w zaparte
-Ale obowiązek okazywania szacunku rodzicom jakoś nie odszedł do lamusa.- zauważyła jej matka
Libero przyglądał się tej dyskusji z boku czując się niemal jak intruz. Z jednej strony rozumiał troskę kobiety chociaż okazywała ją w niewłaściwy sposób, a z drugiej wiedział jak ważne jest pójście w życiu za marzeniami.
-Tu nie chodzi wcale o szacunek tylko o Twoje chore ambicje. Nie raz słyszałam, że miałam zostać wielką bizneswoman.
-Czyli nie zmienisz swojej decyzji?- zapytała Teresa
-Nie.- odparła twardo
-W takim razie najwyższy czas, żebyś zaczęła żyć na własny rachunek.
-Wyrzucasz mnie z domu?- Magda nie mogła uwierzyć w to co słyszy
-Możesz zostać.
-Pod warunkiem, że zrezygnuje z pracy.- dopowiedziała
-To chyba wygodny układ.
-Wygodny układ. Jak matka może powiedzieć coś takiego?- spytała dławiąc się gulą utworzoną w gardle
-Raczej jak Ty po tych wszystkich latach możesz robić mi coś takiego?!
-Jesteś niesprawiedliwa!
-Być może.- ucięła kobieta odwracając się napięcie
Magda zaczęła się trząś próbując opanować szloch wewnątrz siebie. Paweł widział co się dzieje z dziewczyną, ale nie wiedział co robić. Po paru minutach Olszewska w miarę się uspokoiła i poprosiła siatkarza, żeby pomógł jej dostać się do mieszkania. Jak tylko dziewczyna znalazła się w swoim pokoju zaczęła wrzucać na oślep ubrania i różne pamiątki do walizki wyjętej z szafy. Magda nigdy by mnie pomyślała, że właśnie w takich okolicznościach będzie opuszczać ten dom. Przeżyła tutaj tyle chwil, tych lepszych i tych gorszych. Mimo wszystko były one częścią jej i jej życia. Libero poproszony wcześniej przez Olszewską skierował się do łazienki spakować najpotrzebniejsze kosmetyki. Dziewczyna nie miała śmiałości prosić o to mężczyzny, ale wiedziała, że siedząc na wózku nie dosięgnęła by rzeczy znajdujących się na ostatniej półce. Po 45 minutach Magda zapinała walizkę. Olszewska nie wiedziała gdzie będzie teraz mieszkać. Nie miała pieniędzy na wynajem nawet małej kawalerki. Drobne oszczędności wystarczą jej na parę dni, ale co będzie później. Pomimo tych wszystkich wątpliwości dziewczyna nie żałowała swojej decyzji. Paweł najpierw zniósł walizkę, a następnie wrócił po Magdę. Chociaż Olszewska zarzekała się, że nie potrzebuje jego pomocy on wiedział, że los dał mu idealną okazję do odkupienia własnych win. W trakcie jazdy dziewczyna zasnęła wymęczona dzisiejszą kłótnią z matką. Paweł próbował skupić się na drodze, ale co chwilę jego wzrok bezwiednie spoczywał na Magdzie. Siatkarz nie umiał powiedzieć co takiego w niej było, że od dnia wypadku nieustannie zajmowała jego myśli.
-Magda pobudka.- wyszeptał kiedy dojechali na miejsce
-Gdzie jesteśmy?- zapytała zdezorientowana
-Na moim osiedlu.
-O nie. Nie będę z Tobą mieszkała!- zaprotestowała natychmiast
-Posłuchaj, mam dwupokojowe mieszkanie, a mieszkam sam więc drugi pokój jest wolny. Poza tym z tego co się orientuję to na razie nie stać Cię na wynajem czegokolwiek.
-Nie chcę siedzieć Ci na głowie.
-Nie będziesz. Będzie mi bardzo miło mieć taką piękną współlokatorkę. Dodam jeszcze, że mieszkam na pierwszym piętrze i jest winda, która z reguły się nie psuje.
-Dobra. Ale jak stanę nogi natychmiast zaczynam czegoś szukać?- zastrzegła
-Nie musisz…- zaczął, ale dziewczyna weszła mu w słowo
-Wiem i to doceniam, ale moja mama ma rację. Pora zacząć żyć na własny rachunek.
Libero pomógł Magdzie usiąść na wózku po czym chwycił jej walizkę i wspólnie udali się do mieszkania Pawła. Mężczyzna otworzył drzwi po czym przepuścił dziewczynę przodem. Ledwie Olszewska wjechała do środka zobaczyła jasny salon połączony z kuchnią i jadalnią. Ściany w pokoju dziennym pomalowano na odcień brzoskwiniowy natomiast kuchnię i jadalnię dla kontrastu na przybrudzoną zieleń. Na wprost wejścia znajdowała się trzyosobowa, czarna skórzana kanapa, a naprzeciwko niej mały szklany kawowy stolik. Przy ścianie na lewo od wejścia ustawiono prostokątny stół z 4 krzesłami. Całość została wykonana z mahońu, a krzesła obito jasną skórą. W głębi mieszkania znajdowała się kuchnia, a na prawo wchodziło się w mały korytarzyk, który prowadził do dwóch sypialni, oraz łazienki.
-Ależ tu ładnie!- wykrzyknęła
-Szczerze mówiąc nic tutaj nie zmieniałem. Nie miałem na to czasu, a poza tym przez większość czasu mnie nie ma więc sama rozumiesz.
-Po prostu brakuje tutaj kobiecej ręki.- zażartowała
-Być może. Chodź… yyy… jedź pokażę Ci Twój pokój.- powiedział zdenerwowany
-Nie musisz przy mnie ważyć słów. Jestem pogodzona ze swoim kalectwem.
-Nie chciałem do tego wracać.- wyznał przybity
-Hej, Paweł! Wszystko jest ok.- uspokoiła go
-Dzisiaj zachowałeś się jak prawdziwy przyjaciel i wiedź, że nigdy Ci tego nie zapomnę.
-Nie mogłem zostawić Cię samej.- przyznał
-To nie w moim stylu.
-A co jest w Twoim stylu?- zapytała zastanawiając się skąd w niej tyle pewności siebie
-Może to.-wyszeptał odstawiając walizkę na ziemię po czym przykucnął naprzeciwko Magdy
Olszewska z głośno bijącym sercem wpatrywała się w zbliżające się wargi siatkarza. Chociaż rozum wręcz krzyczał, że powinna stąd uciekać jak najszybciej się da to nie wykonała jakiegokolwiek ruchu i czekała na rozwój dalszych wydarzeń. Kiedy usta libero zetknęły się z jej wargami przymknęła oczy rozkoszując się tym cudownym doznaniem. Magda od czasów podstawówki nie miała nikogo i nie mogła porównywać dziecięcego pocałunku z tym czego doświadczała teraz. Może usta Pawła podobnie jak Karola były nieśmiałe, ale na pewno znały się na rzeczy.
***
Dobiliśmy do 7 rozdziału. Z tego jestem już zdecydowanie bardziej zadowolona i jakoś o wiele łatwiej mi się go pisało. Następny będzie pewnie pod koniec przyszłego tygodnia. Pozdrawiam! Miłej końcówki weekendu! Do next! :)
Ps.1 Piłkarze chyba tak samo jak szczypiorniści zaczęli brać przykład z siatkarzy i nerwowe końcówki będą już standardem ;)

Ps. 2 Dzięki za ponad tysiąc wyświetleń. To miłe wiedzieć, że jednak ktoś czyta te moje wypociny.



2 komentarze: