środa, 28 września 2016

Rozdział 5

Para w milczeniu dotarła pod samochód libero. Magda nie wiedziała o co zagadnąć siatkarza, a ten czuł się dziwnie skrępowany w obecności Olszewskiej.
-Poradzisz sobie czy Ci pomóc?- zapytał zdenerwowany
-Mógłbyś mi pomóc.- odparła niepewnie
Paweł uśmiechnął się do niej ciepło.
-Złap mnie na szyję.- poprosił
Dziewczyna zastosowała się do polecenia mężczyzny czując jak ogrania ją jakieś dziwne uczucie. Magda jeszcze nigdy czegoś takiego nie czuła. Libero posadził ją na miejscu pasażera pochylając się nad dziewczyną. Przez dłuższą chwilę para trwała tak wpatrując się w siebie. W końcu Paweł wyrwał się z tego letargu i zamknął drzwi. Następnie złożył wózek, schował go do bagażnika i poszedł zająć miejsce kierowcy.
-Masz jakieś plany na popołudnie?- zagadnął odpalając silnik
- Nie, a czemu pytasz?
-Dałabyś się zaprosić na kawę i ciacho. Znam kawiarnię gdzie podają przepyszny tort bezowy z malinami.
Magda spojrzała na niego zaskoczona.
-Ale to nie będzie randka?-ubrała w słowa swoją pierwszą myśl
Mężczyzna roześmiał się serdecznie.
-Nie. Po prostu koleżeńskie spotkanie. Skoro masz z nami pracować chcę Cię bliżej poznać.
-Dobrze. Napiszę do mamy sms-a, że nie ma po mnie przyjeżdżać i, że wrócę później.
Po paru minutach Paweł zaparkował przed kawiarnią. Magda wyjrzała przez szybkę i zobaczyła strome schody prowadzące w dół do wejścia.
-Um… Uh… Jest tutaj jakiś zjazd dla wózków?- zapytała speszona
-O cholera!-wrzasnął
-Zapomniałem, że tutaj są takie wąskie i strome schody.
-Nic się stało. Wracajmy do domu.- odparła siląc się na swobodny ton
-Poczekaj na mnie! Za raz będę!- rzucił libero wybiegając z auta
Ledwie mężczyzna wszedł do kawiarni wszystkie spojrzenia odwróciły się w jego kierunku. Niemalże każda dziewczyna przenikała go wzrokiem.
-Dzień dobry! W czym mogę pomóc?- podeszła do niego młoda kelnerka
Nawet ona próbowała z nim flirtować.
-Jest jakieś inne wejście gdzie można by wjechać wózkiem inwalidzkim?
-Jedynie wejście dla dostawców, ale wtedy trzeba by było przejść przez kuchnię.
-Nie ma problemu. A czy moja towarzyszka mogłaby z niego skorzystać?- zapytał używając całego swojego uroku osobistego
Kelnerka zamrugała kilkukrotnie zbita z tropu zachowaniem siatkarza.
-Um… Uh… Oczywiście. Pójdę powiadomić kierownika.
-Dziękuję.- rzucił krótko odchodząc
-No i co?- zagadnęła Pawła jak tylko do niej podszedł
-Wejdziemy wejściem dla dostawców.-odparł luźno, ale Magda poczuła się winna
-Przepraszam, że masz ze mną tyle kłopotów.- wyszeptała spuszczając głowę
-Hej! Hej! Dla mnie nigdy nie będziesz kłopotem.- zareagował natychmiastowo unosząc jej podbródek kciukiem
-To nie Twoja wina tylko moja, że jeździsz na tym wózku.- dodał w myślach
Kiedy para zasiadła przy stoliku podeszła do nich ta sama kelnerka, z którą wcześniej rozmawiał siatkarz. Kobieta przez cały czas wpatrywała się w libero posyłając mu delikatne uśmieszki.
-Zdecydowali się już państwo na coś?-zapytała przesłodzonym głosem
-Ja poproszę kawę Latte oraz kawałek bezowego tortu.- Magda złożyła zamówienie
-A dla mnie tylko biała herbata.
-Jesteś na diecie czy coś?- zażartowała Olszewska
-Jakby trener się dowiedział, że zjadłem taki kawałek tortu to chyba by mnie zabił.
-Spokojnie nic mu nie powiem.-obiecała
-W takim razie niech będzie jeszcze tort bezowy.
Kelnerka zapisała wszystko w notesie spoglądając przez dłuższą chwilę na libero, ale widząc, że ten nie zwraca na nią uwagi odeszła.
-No to może opowiesz mi coś o sobie?- zagadnął Paweł
-Nie ma o czym opowiadać. Jestem po prostu nudna.-ucięła
-Ej! Nie mów tak.- zaprzeczył
-Coś musi być.
-Przykro mi, ale nie.
-A siatkówka?
-Co siatkówka?- posłała mu zdziwione spojrzenie
-Od kiedy się interesujesz, a może nawet grasz?
-Było minęło.- ponownie zakończyła temat, ale Zatorski nie dał za wygraną
-Żadne było minęło. Słucham.
-No dobra. Tak właściwie to najpierw grałam, a dopiero później zaczęłam się interesować oglądaniem rozgrywek siatkarskich.
-Gdzie grałaś?
-W szkolnej drużynie. Podczas jednej lekcji wf-u przyszedł do nas wf-ista chłopaków. Był on także trenerem szkolnej drużyny siatkarskiej. Akurat sporo dziewczyn opuszczało mury szkolne i żegnało się z drużyną. Bardzo lubiłam grać w siatę. Nie twierdziłam, że jestem jakoś wybitnie utalentowana, ale całkiem nieźle sobie radziłam.
-A na jakiej pozycji grałaś?
-W zasadzie próbowałam każdej.- odrzekła
-Byłam bardzo skoczna i nieźle blokowałam. Potrafiłam puścić zagrywkową bombę. Jednak w całości marnie wypadałam przy tych wszystkich wysokich dziewczynach. Na początku grałam na pozycji przyjmującego, ale później zmieniłam na libero
-No proszę, proszę. Czyli coś nas łączy. A dlaczego przestałaś grać?
-To jest temat na kolejną dłuższą historię.- odparła
Paweł chciał już coś powiedzieć, ale akurat zjawiła się kelnera z ich zamówieniem.
-O mój Boże! To jest obłędne!- wykrzyknęła po pierwszym kęsie
-Mówiłem.- mężczyzna uśmiechnął się delikatnie po czym dodał
-To co z tą dłuższą historią?
-Cały czas rozmawiamy tylko o mnie.- pożaliła się
-Ponieważ ja o Tobie nic nie wiem, a Ty na pewno mnie znasz.- wyjaśnił
-Wcale nie.- zaprzeczyła
-W zasadzie to wiem o Tobie bardzo mało.
-Dobrze. W takim razie zawrzyjmy układ. Ty powiesz mi dlaczego przestałaś grać, a ja opowiem Ci później parę słów o sobie.
-Skąd mam wiedzieć, że mnie nie wykiwasz?- zapytała
-Nie masz pewności. Po prostu musisz mi zaufać.
-Okey. Ale jeśli oszukujesz to już nigdy więcej się do Ciebie nie odezwę!- zagroziła
-Jasne, jasne.
- No więc. W raz ze mną do drużyny została przyjęta jeszcze jedna dziewczyna Klara. Chodziłyśmy do różnych klas, ale miałyśmy razem wf. Od samego początku się wręcz nienawidziłyśmy. Ona była duszą towarzystwa, zawsze było jej pełno, a ja stałam przy ścianie jak taka szara myszka i zazdrościłam jej tej całej przebojowości. Dopiero kiedy wchodziłam na boisko miałam nad nią przewagę. Ona od początku grała na pozycji libero. Kiedy ja grałam jako przyjmująca Klara była drugim libero. Później jak ja zmieniłam pozycję, ona spadła na dalszy plan. Monika, która grała jako czołowy libero parę tygodni później zrezygnowała z gry z powodu poważnej kontuzji, której się nabawiła na jednym z turnieju. W kolejce o jej miejsce walczyłam ja i Klara. Dziewczyna ostatecznie przegrała tę walkę, ale nie potrafiła się z tym pogodzić.
-To przez nią przestałaś grać?- zapytał wchodząc Magdzie w słowo
-Można tak powiedzieć. Klara na wszystkie możliwe sposoby podkładała mi świnie bylebym tylko w końcu zaliczyła wtopę. Na początku jej się to nie udawało aż w końcu dopięła swego.
-Co zrobiła?- zainteresował się mężczyzna
-Wsypała mi do napoju jakieś dopalacze, a potem na mnie doniosła. Chociaż się zapierałam to wyniki krwi potwierdziły obecność dopingu w moim ciele. Trener wywalił mnie dyscyplinarnie, a ja straciłam jakoś ochotę na dalszą grę.
-Skąd wiesz, że za tym stoi Klara?
-Tylko ona mnie nienawidziła i zazdrościła mi wielkiej sportowej kariery. Poza tym to Klara na mnie doniosła więc nie mam co do tego wątpliwości.
-Nie próbowałaś jakąś się wytłumaczyć?
-Na początku może tak, ale później byłam już zmęczona tym darciem kotów. Od tej gry wcale nie zależało moje życie także odpuściłam. Ale dobra koniec o mnie. Teraz ja mam parę pytań do Ciebie.
Na twarzy Olszewskiej pojawił się przebiegły uśmieszek, który wcale nie spodobał się mężczyźnie.
-Dlaczego tak właściwie wybrałeś siatkówkę?
-Widzę, że zaczynamy od łatwych i przyjemnych pytań.-zażartował
-Być może.- odparła tajemniczo
-Moi rodzice byli wf-istami. Tata najpierw grał w siatkówkę, a później został trenerem drużyny siatkarskiej. Od najmłodszych lat wspólnie z Tomkiem, moim bratem przychodziliśmy na sale gimnastyczne im pomagać. Później zdecydowaliśmy się na zajęcia piłki nożnej, ale po jakimś czasie mój brat poszedł na siatkówkę. Niedługo później ja również porzuciłem nogę. Pewnego razu przyszedłem sobie popatrzeć na trening Tomka i tak zostałem. Myślę, że nie było jakiegoś konkretnego powodu. Po prostu spodobało mi się jak spróbowałem i już.
-Jakie to uczucie grać w reprezentacji?
-Z jednej strony czuję ogromną dumę i ekscytację, a z drugiej jest presja, że jeśli Ci coś nie wyjdzie to zawiedziesz miliony kibiców, którzy liczą na Ciebie.
-Był w Twoim życiu taki moment, że zwątpiłeś w drogę, którą wybrałeś?
-No to zaczynają się schodki. Cóż… Nie, chyba nie. Wiadomo, że na początku kariery miałem momenty zawahania, ale nie było to na takiej zasadzie, że chciałem zrezygnować z siatkówki.
-Nie chcę żebyś poczuł się jak na jakimś wywiadzie, ale mogę zapytać Cię o coś jeszcze.- poprosiła nieśmiało
-Wal. Obiecałem Ci opowiedzieć o sobie i zamierzam dotrzymać słowa.
-Na zewnątrz wydajesz się być człowiekiem bardzo spokojnym i uporządkowanym czy rzeczywiście taki jesteś czy to tylko maska, żeby coś ukryć?
Paweł posłał jej poważne spojrzenie.
-Nigdy nie udaję kogoś innego niż jestem i tego samego wymagam od innych. A co do mojego spokoju to zależy od sytuacji. Są chwile kiedy lubię sobie posiedzieć w ciszy i pomyśleć, a niekiedy mam ochotę zrobić coś szalonego. A Ty?
-Co ja?- zapytała zdziwiona zmianą kierunku rozmowy
-Wydajesz się być bardzo stłamszona w sobie? Czy to efekt jakiś zdarzeń?
-Nie.- zaprzeczyła krótko
-To znaczy?
-Jestem po prostu nieśmiała i w towarzystwie zawsze wolę milczeć, żeby przypadkiem nie palnąć jakieś gafy, którą później wszyscy będą mi wypominali do końca życia. Poza tym nie wydaje mi się, abym miała coś ciekawego do powiedzenia. Moje życie dotychczas ograniczało się do studiów i domu, a później przez pół roku bezskutecznie szukałam pracy.
-A koleżanki, przyjaciółki?
-Nie mam nikogo.
-Jesteś typem samotnika?-drążył temat
-Może nie do końca. Właściwie nie wiem. Z reguły czuję się dość niezręcznie w czymś towarzystwie, ale z Tobą jest np. inaczej.- wyznała
-Inaczej, czyli?
-Nie boję się tego co mówię. Mogę być sobą.
-No dobra koniec o mnie. Mam jeszcze tylko jedno, obiecuję, że już ostatnie pytanie. Nie pijasz kawy?
-Dlaczego o oto pytasz?
-Ponieważ do tortu zamówiłeś białą herbatę.- wyjaśniła
-Rzeczywiście nie znoszę kawy w jakiejkolwiek postaci. Nie rozumiem jak ludzie mogą pić to świństwo, a poza tym biała herbata ma taką samą zawartość kofeiny jak kawa.
-Dziękuję za to miłe popołudnie.- wyszeptała
-To ja dziękuję. Jeśli będziesz chciała o czymś pogadać to zawsze możesz do mnie przyjść.
-Zapamiętam sobie.
-To co zbieramy się.- zaproponował siatkarz
-Pewnie.
Magda wyjęła z torebki portfel, ale Paweł natychmiast zareagował.
-Nie ma mowy, żebyś za siebie płaciła. To ja Cię zaprosiłem i ja płacę.
-Ale…
-Bez dyskusji. Inaczej się obrażę.
-Dobrze. Zatem następnym razem to ja Cię gdzieś zaproszę i zapłacę za nas.- zastrzegła na co libero pokręcił tylko głową
***
Kolejny rozdział jest nieco wcześniej niż obiecywałam, ale co tam. Nie umiem dokładnie określić kiedy będzie następny. Może jeszcze w tym tygodniu, a jak nie to na początku przyszłego. Pozdrawiam! :) Miłego dnia! :) Do next! :)

poniedziałek, 26 września 2016

Rozdział 4

Z dedykacją dla Karolki 11
Magda nie mogła uwierzyć w to wszystko. Kiedy dziewczyna obudziła się w szpitalu była kompletnie rozbita. W głowie miała totalną pustkę i jedyne co pamiętała z ostatnich wydarzeń to, to jak wychodziła dokądś z domu. Olszewska próbowała wytężyć swój umysł aby przypomnieć sobie coś jeszcze. Jednak zamiast wspomnień doznała silnego bólu głowy. Wiadomość o tym, że nie będzie mogła chodzić dobiła ją jeszcze bardziej. Lekarz mówił, że zmiany mogą się cofnąć, ale Magda nie potrafiła w to wierzyć. Rodzice bardzo ją wspierali. Robili wszystko co w ich mocy, aby dziewczyna nie myślała o swoim kalectwie. Nawet zabrali ją na pierwszy mecz Zaksy pomimo tego, że było to spotkanie wyjazdowe. Dziewczyna odkąd sięgała pamięcią miała serce w biało-niebiesko-pomarańczowe barwy i wiernie kibicowała drużynie z Kędzierzyna. Jej największym idolem był klubowy i reprezentacyjny libero, Paweł Zatorski. Magda lubiła wszystkich siatkarzy i każdego z nich ceniła za coś innego. Każdy z tych chłopaków dokładał małą cegiełkę do budowy domu jaką były drużyna i każde zwycięstwo. Jednak Paweł miał w sobie coś wyjątkowego. Olszewska nie potrafiła powiedzieć co to było. Po prostu tak czuła.
Mecz był bardzo emocjonujący. Magda bardzo przeżywała każdą akcję, a kiedy zadźwięczał gwizdek obwieszczający koniec spotkania zaczęła cieszyć się jak dziecko, które otrzymało nową zabawkę. Zawodnicy obydwóch drużyn podeszli do band reklamowych i zaczęli rozdawać autografy, ale nie on. On siedział na ławce rezerwowych z głową spuszczoną w dół. Olszewskiej mimowolnie zrobiło się żal tego mężczyzny. Początek ligi, a on zalicza taki fall start. Rodzice pomogli jej wsiąść na wózek, a wtedy Magda poprosiła mamę, żeby zawiozła ją na dół, do libero. Kobieta spojrzała zaskoczona na córkę tłumacząc, że na pewno ochrona ich tam nie wpuści. Dziewczyna ponowiła prośbę, ale tym razem bardziej stanowczo. W końcu kobieta uległa nic już nie mówiąc. Ochroniarz rzeczywiście robił im małe problemy, ale dzięki któremuś siatkarzowi z drużyny Zaksy udało im się wjechać do kwadratu dla rezerwowych. Kiedy dziewczyna dotarła na miejsce speszyła się lekko widząc zaszokowane spojrzenie siatkarza. Mężczyzna podpisał jej się na zdjęciu, wymienili parę zdań i każde ruszyło w swoją stronę. Magda jeszcze długo nie mogła o nim zapomnieć. Jeszcze leżąc w łóżku rozmyślała o rzekomej propozycji libero.
Zgodnie z umową parę minut przed 13 dziewczyna pojawiła się na hali. Rodzice Magdy nie byli zbytnio zachwyceni tym pomysłem, ale widząc radość w oczach córki oszczędzili sobie komentarzy. Olszewska wjechała do wszechstronnego korytarza po czym ruszyła w kierunku hali. Część siatkarzy zaczęła opuszczać szatnię. Magda dostrzegła wśród nich Pawła. Libero jakby ciągnięty jakąś siłą odwrócił głowę w lewo i dostrzegł potrąconą dziewczynę. Trener nie był przekonany co do jego pomysłu, ale w końcu uległ namowom mężczyzny i się zgodził.
-Idźcie panowie. Za raz do was dołączę.- rzucił do kolegów jednocześnie machając do Magdy
-Cześć- wyjąkała nerwowo
-Hej! Już myślałem, że stchórzyłaś i nie przyjdziesz.- powiedział w ramach powitania
-Musiałam czekać na mamę, żeby mnie podwiozła.- wyjaśniła
-Daleko mieszkasz od hali?
-Nie, ale chodnik jest w tak fatalnym stanie, żę nie przejechałabym wózkiem
Siatkarz spojrzał smutno na dziewczynę.
-Mówiłaś, że nie możesz chodzić z powodu wypadku, czy istnieje szansa, że będziesz jeszcze chodzić?- zapytał uważnie dobierając słowa
-Lekarz mówił, że tak, ale ja nie potrafię w to uwierzyć.
-Zator! Trening się zaczyna!- wykrzyknął Dawid
-Już idziemy!- odkrzyknął po czym zwrócił się do Magdy
-Chodź, to znaczy jedź. Zaprowadzę Cię do Adriana. On wytłumaczy Ci wszystko.
Olszewska ruszyła za libero czując jak ogrania ją coraz większy strach. Wszyscy zawodnicy przyglądali jej się uważnie. Niektórzy szeptali coś do siebie posyłając sobie delikatne uśmieszki.
-O to Magda, o której Ci opowiadałem.- przedstawił ją Paweł
-Dzięki! Leć na boisko. Poradzimy sobie.
Zatorski spojrzał niepewnie na dziewczynę, ale ta uspokoiła go skinieniem głowy. Drużyna zaczęła trening od krótkiej rozgrzewki, a Adrian zagadnął Olszewską.
- Od jak dawna interesujesz się siatkówką?
-Odkąd pamiętam.- odparła krótko
-Paweł mówił, że skończyłaś psychologię sportu?
-Tak.- znowu padła krótka odpowiedź
Mężczyzna zrezygnował w końcu z przesłuchania i przeszedł do konkretów.
-Miałbym dla Ciebie pewną propozycję.
-Słucham?
-Chciałabyś zostać psychologiem Zaksy. Jak na razie klub może Ci zaproponować 2-tygodniowy okres próbny, a po nim jeśli się sprawdzisz umowę o pracę. Stawka 14 zł za godzinę.
-Mówi pan poważnie?
-Jak najbardziej.
-W takim razie się zgadzam!- wykrzyknęła szczęśliwa
-Dobrze. Za chwilę przyniosę Ci dokumenty do podpisania i wyjaśnię resztę.
-Dziękuję za otrzymaną szansę.- powiedziała wzruszona
-Nie mnie powinnaś dziękować tylko Pawłowi. To on przekonał trenera, żeby dał Ci szansę.
Magda spojrzała zaskoczona na mężczyznę, a następnie przeniosła wzrok na libero. Spotkali się jeden raz, rozmawiali ze sobą parę minut, a Paweł zrobił dla niej coś takiego.
Dzisiaj Zatorskiemu szło tak dobrze na treningu jak jeszcze nigdy. Prawie każda zagrywka była przyjęta w punkt. Ponadto mężczyzna zaliczył kilka naprawdę popisowych obron. Po zakończonym treningu koledzy śmiali się z niego, że tak dobrze mu dzisiaj poszło bo chciał zaimponować tej nowej dziewczynie. Paweł zbył ich zaczepki milczeniem, ale musiał przyznać przed samym sobą, że coś go ciągnęło do Magdy. Libero wmawiał sobie, że to po prostu wyrzuty sumienia. To przez niego skończyła na wózku inwalidzkim i nie mogła chodzić.
Dziewczyna podpisała potrzebne dokumenty, a następnie została przedstawiona drużynie. Wszyscy przyjęli ją bardzo ciepło. Olszewska poczuła się niemal tak jakby była częścią tego teamu od dawna. Podczas reszty treningu Magda obserwowała poszczególnych graczy robiąc sobie notatki. Liga już wystartowała zatem było bardzo mało czasu na pracę. Większość dni siatkarzy zajmowały treningi, spotkania ligowe oraz częste wyjazdy na mecze. Dziewczynie bardzo trudno było wypracować jakiś kompromis z trenerem, który uważał, że to treningi są najważniejsze, a nie sesje psychologiczne. Jego zdaniem psycholog sportowy był tylko ekskluzywnym dodatkiem. Olszewska była zbyt nieśmiała, aby kłócić się z takim autorytetem jak Ferdinado De Georgi dlatego zgodziła się na pierwszą propozycję mężczyzny. Jutro dziewczyna podczas dwugodzinnego spotkania będzie mogła zapoznać się z graczami i omówić z nimi przebieg sesji. Magda z jednej strony była bardzo podekscytowana tą pracą, a z drugiej bała się czy sobie poradzi. Co prawda na drugim, trzecim i piątym roku odbyła praktyki w lokalnej drużynie piłkarskiej, ale praca w zespole siatkarskim znajdującym się w czołówce ligi była czymś zupełnie innym. Po zakończonym treningu zawodnicy pobiegli do szatni, a dziewczyna opuściła halę po czym wybrała numer mamy.
-Halo!- kobieta odebrała za trzecim sygnałem
-Cześć mamo! Właśnie skończyłam.
-Tak szybko?-zapytała zaskoczona
-O mój Boże! Spotkanie mi się trochę przedłużyło i będziesz musiała na mnie poczekać jakieś z pół godziny.
-Dobrze. Nie spiesz się.- uspokoiła rodzicielkę
-Jeszcze raz Cię przepraszam
-Nic się nie stało. Jedź ostrożnie!
Magda zakończyła połączenie i wtedy dostrzegła wychodzących z szatni Pawła oraz Dawida.
-Czekasz na mamę?- zagadnął libero
-Tak. Spotkanie jej się przedłużyło i będzie po mnie za jakieś 30 minut.
-Jak chcesz mogę Cię podwieźć.- zaproponował Zatorski
-Nie chcę Ci sprawiać kłopotu.- odparła speszona
-To ja będę już leciał! Do jutra!- pożegnał się atakujący odchodząc
-To żaden kłopot. Po co masz tak długo czekać.- powiedział Paweł
-No dobrze- uległa w końcu po czym dodała:
-Dziękuję.
***
Późno, ale jest czwarty rozdział. Następny będzie w czwartek. Dzisiaj ogłoszenia jakieś take krótkie jak na mnie. Dobrej Nocy! :) Do next! :)

niedziela, 25 września 2016

Kolejny rozdział

Wybaczcie, ale kolejny rozdział z pewnych przyczyn pojawi się dopiero jutro wieczorem, albo we wtorek po południu. :(
Dobrej nocy!

czwartek, 22 września 2016

rozdział 3

Z dedykacją dla osoby, która zmotywowała mnie do powrotu na tego bloga! :)
Lekarze walczyli o życie dziewczyny, a on czuł jak ogarnia go paniczny strach. Rodzice potrąconej próbowali dostać się na oddział, ale powstrzymała ich nieustępliwa pielęgniarka. Paweł spoglądnął na dziewczynę, a następnie na dwójkę załamanych ludzi. Jego rodzice pewnie byli w podobnym wieku, a ona na pewno nie była dużo młodsza od niego. Zapewne również miała marzenia i życiowe plany, których może już nigdy nie spełni. Sekundy dłużyły mu się w nieskończoność. Dawid dzwonił do niego chyba ze dwadzieścia razy i przysłał kilka sms-ów z zapytaniem o jego samopoczucie. Libero zignorował telefony i wiadomości przyjaciela skupiając się na widoku przed sobą.
- Czyżby faktycznie miała aż tak złe życie, że chciała ze sobą skończyć?- zastanawiał się mężczyzna
Nie wiedział nic o tej dziewczynie. Nie znał nawet jej imienia, nie wiedział ile ma lat, ani gdzie mieszka a mimo to jakaś niewidzialna siła przyciągała go tutaj codziennie.
- Doktorze mamy ją.- usłyszał czyjś okrzyk po czym odetchnął z ulgą
Konar ponownie zaczął się do niego dobijać, ale natychmiast odrzucił połączenie wyłączając przy tym komórkę. Po powrocie do domu libero był tak wymęczony, że wziął tylko prysznic i natychmiast poszedł spać. Kolejne dni mijały Pawłowi bardzo podobnie. Na hali starał się maksymalnie skupić, a po treningach natychmiast gnał do szpitala. Nieznajoma dziewczyna przeszła już operację, ale jest stan nadal był bardzo ciężki. Zapadła w śpiączkę i nikt nie mógł dokładnie przewidzieć kiedy się obudzi. Za każdym razem mężczyzna przynosił jej świeże kwiaty i opowiadał o wszystkim i o niczym. Libero słyszał kiedyś, że osoby przebywające w śpiączce słyszą co się do nich mówi. Nawet jeśli były to tylko plotki Paweł wolał myśleć, że rzeczywiście tak jest.
- Dzisiaj trener urządził nam taki trening, że ledwo żyję.- zaczął standardową opowieść
- Najpierw rozruch, później siłka, a na końcu meczyk do 3 wygranych setów. Niedługo rozpocznie się liga, a ja marzę o porządnych wakacjach. Chciałbym sobie pospać tak jak Ty. To znaczy może nie aż tak długo, ale parę dodatkowych godzin snu przydałoby mi się. Kiedy się obudzisz zabiorę Cię na nasz mecz. Na pewno Ci się spodoba. Zobaczysz będzie super. W sumie to Cię w ogóle nie znam i nie wiem po co Ci to mówię.
Jak zwykle mówił bez składu i ładu, ale wcale się tym nie przejmował. Po krótkiej chwili przyglądania się dziewczynie wstał z krzesła dorzucając jeszcze:
- Słodkich snów.
Następnie wyszedł z sali. Rodzice dziewczyny podobnie jak on zjawiali się o stałej godzinie dzięki czemu Paweł dokładnie wiedział kiedy kończy się czas jego odwiedzić. Mężczyzna nie chciał się z nimi spotkać. Co miałby im wtedy powiedzieć? Że to wszystko jego wina, że to on potrącił ich córkę. Dawid doskonale wiedział gdzie Paweł spędza popołudnia, ale w końcu dał sobie spokój z jakimikolwiek komentarzami. Dopóki libero zachowywał koncentracje na boisku dopóty wszystko było w miarę dobrze.
Mecz inaugurujący plusligę miał zakończyć się gładkim 3:0, ale zawodnicy z Radomia od początku spotkania postawili twarde warunki. Na początku drużyny szły łeb w łeb, punkt za punkt. Po chwili jednak goście zaczęli nadawać swoje tępo gry. Przeciwnicy próbowali powrócić do formy z początku meczu, ale niestety nic już nie dali rady ugrać w tym secie. Podczas kilkuminutowej przerwy Dawid dosiadł się do Pawła i próbował po raz kolejny wyciągnąć od niego jakieś informacje na temat nieznajomej dziewczyny. Libero jak zwykle uciął temat mówiąc:
- A co ma być. Nadal jest bez zmian. To znaczy od tygodnia u niej nie byłem z powodu treningów, więc nie wiem jak ma się teraz.
Przyjaciel westchnął głęboko patrząc na Pawła. Od czasu wypadku mężczyzna stał się zupełnie innym człowiekiem. Zatorski z reguły był cichy i zamknięty w sobie, ale teraz zamknął się we własnej skorupie jeszcze bardziej. W drugim secie Zaksa wyszła jakby odmieniona, ale na gorsze. Tym razem to Czarni Radom zaczęli dyktować swoje warunki. Paweł robił co mógł, aby pomóc kolegom, ale goście byli nie do zatrzymania. Trener wściekał się na zawodników i próbował ratować czasem. W końcu coś drgnęło dzięki czemu goście doprowadzili do remisu po 16, a nawet wyszli na dwupunktowe prowadzenie. Paweł wiedział, że nie może stracić koncentracji, bo ani set, ani mecz nie dobiegł jeszcze końca. Mimo to kiedy spojrzał na trybuny i ujrzał dziewczynę siedzącą w drugim rzędzie zamarł. Wyglądała zupełnie jak jego nieznajoma. Dawid pokrzykiwał coś do przyjaciela, że ma się wziąć do roboty, ale on był jak w jakimś amoku.
- Do jasnej cholery! Zator!- wydarł się Dawid potrząsając mężczyzną
Libero natychmiast powrócił do rzeczywistości spoglądając na tabelę wyników. Czarni Radom ponownie prowadzili i niestety utrzymali tę przewagę do końca seta. Ferdinando De Georgi wściekły krzyczał na zawodników. Najwięcej pretensji miał do fatalnych przyjęć Zatorskiego. Paweł spuścił głowę wiedząc, że trener ma rację, ale z drugiej strony nie potrafił oczyścić swojego umysłu z niepotrzebnych myśli. W trzeciej partii libero dostał ostatnią szansę, z której niestety nie skorzystał. Goście przegrali aż 4 punktami, a gospodarze byli coraz bliżej wygrania całego meczu. W czwartej odsłonie spotkania na boisku zamiast Pawła pojawił się Korneliusz Banach, 22-letni zawodnik Zaksy. Dawid posłał przyjacielowi wymowne spojrzenie, które miało być analogią do jego wcześniejszych słów na temat wzięcia się w garść. Na początku zmiana libero znacznie poprawiła grę drużyny, ale już po chwili atakujący zaczęli popełniać szkolne błędy przez co doszło do remisu, a nawet prowadzenia Czarnych Radom. Paweł siedział i z zamkniętymi oczami śledził rozwój wydarzeń. Mężczyzna był niemalże pewien iż to z pozoru łatwe spotkanie zakończy się ich porażką. Gracze Zaksy nie wywiesili jeszcze białej flagi i powoli zabrali się za odrabianie strat. Ciężka praca gości przyniosła efekty dzięki czemu zawodnicy z Kędzierzyna doprowadzili do tie break'a, którego pewnie wygrali do 8. Paweł chociaż cieszył się z wygranej nie potrafił zapomnieć o tej dziewczynie. To nie mogła być ona. Przecież jak ją ostatnio widział nadal leżała w śpiączce.
-Paweł ktoś do Ciebie!- zawołał po angielsku Benjamin Toniutti
Libero odwrócił głowę w kierunku dochodzącego głosu i po raz drugi dzisiejszego dnia zamarł. Obok rozgrywającego na wózku inwalidzkim siedziała potrącona dziewczyna, a za nią stali jej rodzice.
- W czym mogę pomóc?- zapytał podchodząc do gości
Nieznajoma uśmiechnęła się delikatnie.
-Chciałam poprosić pana o autograf.- wyjąkała lekko zdenerwowana podając mężczyźnie zdjęcie oraz długopis
-Nie ma sprawy. Dla kogo mam wypisać.
-Dla Magdy.
-Piękne imię dla pięknej kobiety.- spuentował podpisując się
-Na tym wózku to raczej pięknie nie wyglądam, ale cóż… Za głupotę się płaci.
-A mogę wiedzieć co Ci się stało?- zapytał ostrożnie
-Miałam wypadek, to znaczy wpadłam pod koła jakiegoś samochodu przez własną nieuwagę, a teraz mogę już nigdy nie stanąć o własnych nogach.- wyznała smutno
-Głowa do góry!- pocieszył ją
-Jeśli czegoś naprawdę pragniesz musisz o to walczyć i w to wierzyć.
-Wiem. Chciałabym zostać psychologiem sportowym, a wychodzi na to, że sama potrzebuję pomocy.
-Mówiłaś coś o psychologi sportu?!- ożywił się libero
-No tak. Niedawno obroniłam pracę magisterską, ale nadal nie mogę znaleźć pracy.
-Myślę, że miałbym dla Ciebie pewną propozycję.- powiedział zagadkowo
- Jaką?
- Jutro wracamy do Kędzierzyna, a pojutrze o 13 mamy trening. Jak będziesz miała czas wpadnij na halę.
Magda o mało nie spadła z tego wózka słysząc słowa Pawła. Jeszcze nie tak dawno nie widziała sensu dalszego życia, a teraz los zaczął się do niej uśmiechać.
-Na pewno przyjdę, to znaczy przyjadę.- obiecała
-W takim razie do zobaczenia.-uśmiechnął się ciepło, a Magda odwzajemniła ten uśmiech odjeżdżając   
***
Ogłoszenia parafialne przed chwilą już były, ale dodam jeszcze, że kolejny rozdział będzie w  niedzielę popołudniu albo w poniedziałek. 
Miłego wieczoru! :)

Powrót

Parę dni temu miałam jakiegoś takiego doła, a brak komentarzy na tym blogu jeszcze bardziej mnie dobił dlatego postanowiłam zawiesić to opowiadanie. Wczoraj okazało się, że jest chociaż jedna osoba, której spodobowała się historia o Magdzie i Pawle dlatego postanowiłam do niej powrócić. Warto pisać nawet dla jednego odbiorcy.
Pozdrawiam! Za chwilę wrzucę trzeci rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba.

środa, 21 września 2016

Zawieszam bloga :(

Widzę, że nikt nie zgłasza sprzeciwu dlatego zawieszam  opowieść na czas nieokreślony. Może znajdę jeszcze jakąś motywację, żeby zabrać się porządnie za to opowiadanie. Czas pokarze co będzie. Miałam już napisane parę rozdziałów, ale cóż. Czasem tak bywa. Narazie skupię się na historii o Darii i Michale, a także o Błażeju i Ewelinie bo chociaż ona ma kilku swoich wiernych odbiorców.
Dobrej nocy!
Może jeszcze kiedyś napiszę do was z tego bloga.
Tymczasem się żegnam. :(

wtorek, 20 września 2016

Może nadeszła pora na chwilową przerwę? :(

Tak się właśnie zastanawiam czy jest sens kontynuować tego bloga bo jak narazie nie ma żadnego odezewu z waszej strony. :( Szkoda bo nakręciłam się na tę opowieść, ale takie pisanie w przestrzeń nie jest raczej miłe i motywujące. Gdyby znalazła się chociaż jedna osoba, której przypadło do gustu moje opowiadanie wiedziałabym, że piszę dla kogoś, a nie dla samej siebie.
Dobrej nocy!

poniedziałek, 19 września 2016

Rozdział 2

Parę minut później Paweł dostrzegł wjeżdżający na parking samochód Dawida. Libero krzyknął coś do przyjaciela, a ten natychmiast się zatrzymał.
- Co z nią?- zapytał atakujący jak tylko mężczyzna wsiadł do auta
- Nie najlepiej. Podobno ma jakiś poważny uraz głowy.- Paweł głośno westchnął
- Gdybym jechał ostrożniej, gdybym bardziej się skupił może wcale by do tego nie doszło…
Dawid przerwał jego lawinę wyrzutów sumienia.
- Paweł to nie była Twoja wina. Mówiłeś, że sama weszła Ci pod koła.
- No tak, ale…
- Nie ma żadnego ale!- zaprotestował atakujący
- To ona powinna bardziej uważać, nie Ty.
Libero nie powiedział już nic na głos próbując uniknąć niepotrzebnej kłótni, ale myślach nie przestawał siebie obwiniać za ten wypadek. Dawid znał przyjaciela bardzo dobrze i wiedział, że Paweł tak prędko sobie nie wybaczy.
- A jak tam było na treningu?- zagadnął mężczyzna po dłuższej chwili
- Jak zwykle. Trener dał nam taki wycisk, że ledwo doszliśmy do szatni. Jeszcze wkurzył się, że Ciebie nie było i za karę dał nam 30 kółek wokół boiska.
- W takim razie dobrze, że mnie nie było.- skwitował libero
- Ty to wiesz jak się ustawić.- wytknął mu przyjaciel żartując
- Cóż tak bardzo kocham siatkówkę, że opuszczenie chociażby jednego treningu jest dla mnie jak kara.
Dawid spojrzał na Pawła upewniając się czy mężczyzna mówi poważnie, ale libero był jak najbardziej poważny.
- Teraz już wiem dlaczego nie masz dziewczyny i wszystkie odganiasz.
Paweł spojrzał na niego zdezorientowany.
- Po prostu już dawno temu wziąłeś ślub z mikasą i kawałkiem siatki.
- Wypraszam sobie!- oburzył się libero
- Siatkówka jest moją pasją, a nie miłością życia. Na miłość życia przyjdzie jeszcze czas, ale najpierw musiałbym zabrać się za jakieś poszukiwania.
- Na trybunach siedzi multum chętnych dziewczyn.- poradził mu atakujący
- Wiem. Ale ja szukam jakieś prostej dziewczyny. Dziewczyny, która zaakceptuje mój styl życia, moją pracę, a przede wszystkim zaakceptuje mnie nie jako znanego siatkarza, ale jako zwykłego chłopaka.
- Uuu stary. Tak myśląc to do końca życia zostaniesz kawalerem.
- Ty jakoś znalazłeś swoją Sabinę.- wytknął mu Zatorski
- To co innego.
- Tak? A niby dlaczego?
- Jezu Zator zakończmy ten temat. Lepiej mi powiedź gdzie zostawiłeś samochód.
Paweł podał przyjacielowi odpowiedni adres po czym ponownie zagłębił się we własnych myślach. Większość jego reprezentacyjnych i klubowych kolegów miała już żony, narzeczone, albo chociaż dziewczyny, a on? Wmawiał sobie i wszystkim dookoła, że szuka tej jedynej, ale tak naprawdę bał się do kogoś przywiązać. Życie siatkarza nigdy nie było i nie będzie łatwe. Ciągłe wyjazdy, nieustanne treningi, setki wyrzeczeń. Na świecie było niewiele kobiet, które zgodziły by się na coś takiego pomijając oczywiście wszystkie hotki, które dałyby się pewnie żywcem pokroić za bycie dziewczyną kogoś tak znanego. Libero na co dzień był dość spokojny. Niekiedy lubił sobie usiąść w ciszy i po prostu pomyśleć. Na boisku również z reguły zachowywał stoicką postawę. Czasami patrząc na zachowanie Michała Kubiaka zazdrościł mu tej zadziorności, a jednocześnie go podziwiał. Kapitan polskiej reprezentacji miał prześliczną narzeczoną i jeszcze piękniejszą córkę, a do tego grał w Halkbanku Ankara, w Turcji, która oddalona jest od Polski o prawie 3 tysiące kilometrów. Bardzo często Paweł myślał o tym jak on by się zachował otrzymawszy tą propozycję posiadając już założoną rodzinę i niemal za każdym razem dochodził do wniosku, że by ją odrzucił. Taka decyzja wymagała nie lada odwagi, której libero czuł, że nie ma.
Następnego dnia ledwo Paweł pojawił się na hali otrzymał reprymendę od trenera. Ferdinando De Giorgi bardzo poważnie traktował ostatnie treningi przed inauguracją ligi dlatego wściekał się o każde nawet pięciominutowe spóźnienie. Paweł zapewnił, że to już się więcej nie powtórzy, ale dzisiaj trener nie miał z niego większego pożytku. Libero nie potrafił się na niczym skupić. Ciągle myślał o tej potrąconej dziewczynie. O tym czy z tego wyjdzie? A jeśli tak to w jakim stanie?
- Do jasnej cholery, Paweł zapomniałeś jak się przyjmuje piłkę?!- warknął po angielsku De Giorgi
- Przepraszam trenerze mam po prostu kiepski dzień.- odpowiedział w tym samym języku
- W takim razie złaź z boiska. Korneliusz wchodzisz za Pawła!- zarządził poddenerwowany mężczyzna
Młody libero natychmiast poderwał się z ławki i wbiegł na boisko. Paweł zajął miejsce swojego kolegi wściekając się za swoje zachowanie. Niedługa rusza plusliga, a on zamartwia się jakąś dziewczyną, której tak naprawdę nie zna. Za raz po zakończonym treningu podszedł do niego Dawid Konarski.
- Nie mów, że to przez nią nie mogłeś się dzisiaj skupić?
- A nawet jeśli to co?!- odwarknął
Przyjaciel spojrzał na niego współczująco.
- Stary musisz się wziąć w garść bo inaczej całą plus ligę przesiedzisz w kwadracie dla rezerwowych.
- Nie potrafię. Mam takie wyrzuty sumienia.
Libero natychmiast podniósł się z miejsca i skierował do szatni.
- A Ty co robisz?- zawołał za nim atakujący
- Idę wziąć prysznic i jadę do niej.
- Paweł daj sobie z nią spokój!
- Muszę wiedzieć jak się czuje.
Dawid podbiegł do przyjaciela zatarasowując mu przejście.
- Musisz to ty porządnie wytrzeźwieć bo jak na razie gadasz jakbyś był na niezłym gazie. Ja rozumiem masz wyrzuty sumienia okey, ale nie może być tak, że nie robisz nic innego poza myśleniem o tej wariatce, która chciała się zabić.
- Skąd wiesz, że jest wariatką i chciała się zabić?!- naskoczył na niego libero
- A kto normalny rzuca się pod koła samochodu?
- Może była zamyślona, miała słuchawki na uszach i nie słyszała jak nadjeżdżam.
- Oszukuj się dalej a na pewno dobrze na tym wyjdziesz.- doradził mu sarkastycznie atakujący odchodząc
Zgodnie ze swoimi postanowieniami mężczyzna pojechał do szpitala zobaczyć co z dziewczyną. Przechodząc korytarzem natknął się akurat na jej lekarza prowadzącego rozmawiającego z rodzicami poszkodowanej. Libero zatrzymał się w bezpiecznej odległości i nasłuchiwał słów mężczyzny.
- Niestety jest tak jak przypuszczaliśmy. Krwiak stale rośnie i konieczna będzie operacja. Każdy zabieg chirurgiczny obarczony jest sporym ryzykiem, a operacja głowy zwłaszcza. Chcę, żebyście państwo byli świadomi komplikacji jakie mogą wystąpić.
- Jakie komplikacje?- zapytała przerażona kobieta
- Państwa córka może przestać chodzić, widzieć. Lokalizacja krwiaka jest bardzo niedogodna. Oczywiście my ze swojej strony zrobimy wszystko, aby do takich komplikacji nie doszło, ale nie zawsze idzie wszystko przewidzieć.
Nogi ugięły się pod Paweł. Przewidywał różne scenariusze, ale nie aż tak dramatyczne. Rodzice dziewczyny wypytywali jeszcze o coś lekarza, a on cichaczem przemknął na OIOM zobaczyć dziewczynę. Libero stanął przy szklanej ścianie i wpatrywał się młode ciało leżące pośrodku sali zagraconej różną medyczną aparaturą.
- Przepraszam.- wyszeptał w przestrzeń czując, że wszelkie tamy pękają
- Tak bardzo mi przykro…
Po jego słowach nastąpiła cisza, którą niespodziewanie przerwał dźwięk kardiomonitora. Do Libero nie dociera co się dzieje. Lekarze i pielęgniarki wbiegają do pokoju, a on po prostu stoi i tępo wpatruje się przed siebie.
*** 
Mamy drugi rozdział. Przydałyby się może jakieś komentarze na zachęte. Co? Kolejny rozdział może będzie w środę bądź czwartek ale niczego nie obiecuję na 100 %. Miłego dnia! :)

piątek, 16 września 2016

Rozdział 1

Następnego dnia Magda z samego rana zabrała się za przeglądanie ofert pracy. Po ogólnym rozeznaniu przesłała cv do kilku firm i czekała na odpowiedź. Mijały dni, a odpowiedzi nie nadchodziły. Dziewczyna była coraz bardziej przygnębiona. Zmarnowała 5 lat na studiach, żeby mieć papierek, który jak widać do niczego się nie nadawał. Olszewska wiedziała, że od razu nie znajdzie wymarzonej pracy jaką była posada psychologa sportowego, ale i tak poczuła rozczarowanie. Była beznadziejna i nie potrafiła niczego załatwić. Rodzice próbowali ją uspokoić, że w końcu coś znajdzie. Niestety ona wiedziała swoje.
- Kochanie, daj sobie trochę czasu.- powiedziała mama siadając obok córki
- Nie pocieszaj mnie na siłę!-- wykrzyknęła
- Po prostu do niczego się nie nadaję!
Kobieta westchnęła głośno patrząc smutno na Magdę, ale nie skomentowała już słów dziewczyny. Wieczorem Olszewska przeglądała facebooka aż nagle otrzymała dziwnego meila.
Szanowna Pani Magdo!
Po przejrzeniu Pani cv chciałbym zaprosić panią na rozmowę kwalifikacyjną. Pasuje pani termin spotkania jutro o 13 w siedzibie firmy?
Magda poderwała się z krzesła po czym zaczęła skakać i krzyczeć z radości.
- O mój boże! Mam pracę!
Kiedy emocje opadły ogarnął ją jednak przeogromny strach. Po pierwsze jeszcze nie miała tej pracy, a po drugie musiała się dobrze zaprezentować, żeby ją dostać. Dziewczyna trzęsącymi się dłońmi odpisała krótko. Termin mi pasuje, a następnie powróciła do fetowania. Rodzice słysząc hałas dobiegający z pokoju córki natychmiast do niej przybiegli.
- Co tak krzyczysz?- zapytał tata
- Zaprosili mnie na rozmowę kwalifikacyjną!- wykrzyknęła
- To cudowna wiadomość!- mama zagarnęła dziewczynę w mocny uścisk
- A widzisz mówiłam Ci, że nie wszystko stracone!
- Mówiłaś!- przytaknęła rodzicielce
W nocy Magda przewracała się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Ta rozmowa kwalifikacyjna była dla niej jak na razie jedynym ratunkiem i bała się, że jeśli coś pójdzie nie tak poczuje jeszcze większe rozczarowanie niż teraz. Rano mama zaparzyła jej melisy na uspokojenie, ale nawet ona nie była w stanie uspokoić dziewczyny. Wychodząc z domu Magda o mało nie przewróciła się w tych 13-centymetrowych szpilkach, które ubierała na specjalne okazje. Dziewczyna założyła słuchawki na uszy i oddała się kojącym dźwiękom utworu I am just getting started Roba Giles'a. Idąc w kierunku przystanku autobusowego Olszewska nie zauważyła wyjeżdżającego zza zakrętu samochodu. Dopiero wystraszył ją głośny pisk opon, ale było już za późno. Kierowca nie zdążył w porę zahamować i potrącił ją. Magda ledwo kontaktowała, ale jeszcze dostrzegła jakiegoś mężczyznę wysiadającego z auta.
- Co pani wyprawia!- wykrzyknął nieznajomy
- Dosłownie wlazła mi pani pod koła.
Dziewczyna chciała mu coś odpowiedzieć, ale czuła się taka słaba. Po chwili straciła przyjemność i nie pamiętała już nic. Mężczyzna przykucnął przy Magdzie, ale kiedy zobaczył, że jest nieprzytomna natychmiast wezwał pogotowie. Sprawdził jej puls i ocenił ogólny stan Olszewskiej. Z zewnątrz nie wyglądało jakby miała jakieś poważniejsze uszkodzenia. Ale mogło dojść do urazów wewnętrznych, a w tym nawet do urazu mózgu, który był bardzo niebezpieczny. Nieznajomy czuwał przy Magdzie oczekując aż się obudzi. Sekundy dłużyły mu się w minuty, minuty w godziny, a karetka nadal nie nadjeżdżała. Po paru minutach mężczyzna ponownie wybrał numer pogotowia.
- Pogotowie jest już w drodze proszę czekać.- usłyszał w odpowiedzi
Kiedy karetka dojechała na miejsce Magda akurat się przebudziła. Dziewczyna próbowała się podnieść, ale ktoś ją powstrzymał.
- Leż spokojnie. Nie wiadomo czy nie masz jakiś urazów.- odezwał się męski głos
- Co się stało?- zapytała zdezorientowana
- Nie pamiętasz. Wpadałaś mi pod koła samochodu?
Magda pokręciła głową, ale syknęła czując ogromny ból przy tym delikatnym ruchu. Sanitariusze poprosili mężczyznę, aby zrobił im przejście po czym zajęli się pacjentką. Lekarze nie stwierdzili poważniejszych urazów, ale i tak postanowili zawieźć ją do szpitala. Niekiedy objawy pojawiają się dopiero po kilku godzinach.
- Co z nią?- zapytał spanikowany mężczyzna
- Na razie nic jej nie jest, ale musimy poczekać.- odpowiedział mu ratownik
Parę minut później na miejscu wypadku zjawiła się policja. Spisali zeznania mężczyzny, sporządzili notatkę po czym odjechali. Kierowca spojrzał na wyświetlacz komórki mamrocząc pod nosem. Już był spóźniony pół godziny na trening. Kiedy tylko o tym pomyślał rozdzwonił się jego telefon.
- No stary, gdzie jesteś? Trener już się mega wkurzył.- usłyszał głos przyjaciela
- Miałem wypadek i dzisiaj raczej nie dotrę na halę.- odparł spokojnie
Niestety jego przyjaciel nie był już taki spokojny.
- Jaki wypadek? Nic Ci nie jest?
- Nie. Jakaś dziewczyna wbiegła mi pod koła i nie zdążyłem wyhamować.
- Ładna chociaż?
- Możesz być poważny w tej chwili!- warknął lekko zirytowany
- Ok, ok już się tak nie gorączkuj. Wyjaśnię trenerowi co i jak.
- Dzięki na Ciebie zawsze można liczyć.
Jak tylko karetka podjechała pod szpital wybiegło dwóch lekarzy, aby natychmiast się zająć pacjentką. Mężczyzna kierujący pojazdem wszedł do środka po czym usiadł na jednym z krzeseł w poczekalni i czekał na jakieś wieści. Któryś z lekarzy wypytywał go o coś, ale on nie był w stanie złożyć jednego logicznego zdania. W dalszym ciągu myślał o tej dziewczynie. Czy to był wypadek? Czy ta dziewczyna celowo rzuciła mu się pod koła? Po kilku minutach na Izbę przyjęć wbiegła dwójka ludzi. Z ich rozmowy z pielęgniarką mężczyzna wywnioskował, że byli oni rodzicami poszkodowanej. Kobieta usiadła dwa krzesła dalej on niego, a mężczyzna próbował ją uspokoić. Niestety bezskutecznie. W końcu z gabinetu wyszedł lekarz. Minę miał dość nietęgą, a słowa padające z jego ust jeszcze bardziej zmroziły mężczyznę.
- Państwa córka ma bardzo poważny uraz głowy. Krwiak stale narasta i możliwe, że będzie konieczna operacja.
- Ale przeżyje?- zapytał zdenerwowany ojciec dziewczyny
Lekarz posłał mu niepewne spojrzenie.
- Musimy czekać. Najbliższe godziny będą decydujące.
Mama dziewczyny osunęła się ponownie na krzesło i zaczęła płakać, a on kompletnie nie wiedział co ze sobą zrobić. Podejść do jej rodziców. Nawiązać jakąś rozmowę. Wyjaśnić co się stało. Przecież to przez niego tutaj wylądowała i walczyła o życie. Nie mogąc patrzeć na zrozpaczonych rodziców dziewczyny wstał z krzesła i opuścił budynek. Włożył rękę do kieszeni w celu znalezienia kluczyków od samochodu, ale przypomniał sobie, że samochód wraz z kluczykami został na miejscu wypadku.
- Konar. Potrzebuję podwózki.- natychmiast wybrał numer przyjaciela
***
Mamy pierwszy rozdział. Znwou jest trochę szybciej niż obiecywałam, ale cóż już taka moja niecierpliwa natura. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Może jak narazie akcja toczy się dość wolno i póki co niewiadomo jeszcze do końca o co chodzi, ale obiecuję, że w następnych rozdziałach już coś się rozwinie. Miłego wieczoru.

czwartek, 15 września 2016

Prolog

W dzisiejszym świecie jeśli nie jesteś przebojowy i nie masz gadanego to nie masz tutaj czego szukać. Tak właśnie myślała Magda. Każdego dnia wściekała się na swoją nieśmiałość i obiecywała sobie, że w końcu się przełamie. Niestety ten dzień jakoś nie nadchodził. Jej koleżanki ze studiów znalazły sobie dobrze płatne prace, a ona w dalszym ciągu mieszkała u rodziców i żyła na ich rachunek. Chociaż żadne z nich nie wytykało Magdzie, że powinna wspomóc ich jakoś finansowo dziewczyna wiedziała, że nadszedł czas na wielkie zmiany.
- Jutro wstanie zupełnie inna Magda Olszewska. Tamta dziewczyna będzie pewniejsza siebie i bardziej odważna na tyle, aby nie bać się podjąć nowych wyzwań jakie zafunduje jej życie. - przyrzekła w myślach zasypiając   
***
Chyba muszę popracować nad cierpliwością, ale co tam. Już dzisiaj dzielę się z wami tak jakby zajawką opowiadania. Może narazie nic ona wam nie mówi, ale w kolejnych rozdziałach akcja się rozkręci. :)
Miłego popołudnia:)
Ps.
Tych, którzy nie zajerzeli na mojego pierwszego bloga zapraszam do śledzenia historii o Michale i Darii, oraz Błażeju i Ewelinie. Znajduje się on w zakładce moje blogi. :)

Prolog pojawi się już niebawem

Już niedługo zastartuję z nowym opowiadaniem. Wypatrujcie prologu. :)
Miłego popołudnia! :)